W piątek, 6 marca we Wrzesińskim Ośrodku Kultury z kabaretowym recitalem wystąpił Artur Andrus.
Piątkowy wieczór zgromadzonej publiczności umilały inteligentne piosenki, wiersze, a nawet ludowe przyśpiewki.
Dziennikarz radiowej Trójki, satyryk, poeta i wokalista w jednej osobie bawił wrześnian opowieściami, licznymi anegdotami i wierszami oraz piosenkami, które zrodziły się z obserwacji codziennych sytuacji.
Artyście towarzyszył zespół muzyczny w składzie: Wojciech Stec - fortepian, Łukasz Poprawski - saksofon, Łukasz Borowiecki - kontrabas, Paweł Żejmo – perkusja.
Gwoździem programu było oczywiście wykonanie piosenki, która powstała w oparciu o artykuły z lokalnej gazety. Autor stworzył „Warszawską balladę dziadowską o Wrześni” i podbił nią serca publiczności:
Wczoraj wieczorem spotkałem Henia
oko miał sklejone maścią
i mówi, że seniorzy Płomienia
znaleźli się nad przepaścią.
Henio ma siódmy krzyżyk na karku,
Henio kolega jest dobry.
Strasznie się przejął Henio, że w parku
rozpanoszyły się bobry.
Henio na bobry bardzo się gniewa
i mówi, że to istny cud,
bo nie dość że pogryzły już drzewa
to jeszcze przegryzają drut.
Lecz pożałują bobry skubane,
jeszcze jak bobry będą łkać,
bo im biegacze z grupy Night Runners
po nocach nie pozwolą spać.
Gdy taki bóbr żerenie zalega
ze swą bobrzycą się tłoczy,
bo jemu nagle wrzesiński biegacz
latarką zaświecił w oczy.
A jak się bobra snu tak pozbawia
przez parę nocy parę dni
bóbr się przeniesie do Miłosławia
niszczyć trawniki w czasie mszy.
Henio był kiedyś hydraulikiem,
naprawił tysiące kranów,
a jego córka była zwierzchnikiem
nawet dużo starszych panów.
Niby drobniutka a w ręku krzepa,
spokojna z usposobienia,
to właśnie przez nią poszło nad przepaść
paru seniorów Płomienia.
fot. Jakub Goc